Zakładając Indywidualne Konto Emerytalne w wieku 24 lat mało myślałem o emeryturze. Chodziło mi przede wszystkim o odroczenie podatku od zysków kapitałowych. Jeśli będę inwestował w IKE przez 5 lat a następnie wycofam środki, dopiero wtedy zapłacę podatek. Normalnie te 19% płaciłbym co roku do 30 kwietnia. IKE było więc formą "funduszu parasolowego", odraczającego podatek. Niezapłacone dla Urzędu Skarbowego kwoty mogłem dzięki temu dalej inwestować i tworzyć zyski.
Po tych dwóch latach, przekonałem się, że IKE ma też inną funkcję. Oddzielny rachunek i restrykcje dotyczące wypłaty przed emeryturą, faktycznie zniechęcają mnie do wypłat, jak i do częstego zawierania transakcji. Mówiąc krótko i kompleksowo, strategia w ramach IKE jest inna niż ta, którą stosuje na normalnym rachunku maklerskim.
Stosowanie innej strategii, nawet na tym samym rynku - GPW, jest moim zdaniem formą dywersyfikacji ryzyka. Jeśli obie strategie są dobre, z obu będą dobre zyski. Jeśli tylko strategia IKE sprawdzi się w dłuższym terminie, to pewnie milionerem za młodu nie zostanę ale chociaż na emeryturze będę miał na więcej niż chleb i mleko.
Idąc dalej, odmienność tej strategii wynika ze stosowania dłuższego horyzontu inwestycyjnego. Nie mam tu na myśli tych 34 lat, jakie mi pozostały do uniknięcia podatku Belki. Chodzi mi o bliżej nieokreśloną przyszłość, w której może będę z tymi pieniędzmi mógł zrobić coś niesamowicie zyskownego, pewnego i wtedy środki wycofam by je pomnożyć.
Taki moment jednak nie przychodzi, kwota spokojnie leży zainwestowana na rachunku a data wypłaty to nadal "może za kilka lat" a może i faktycznie dopiero na 60-te urodziny.